layout by wanilijowa

11.08.2014

Anonim | Rozdział 5

- Co robimy? - Zapytał chłopak, krzyżując ręce na piersi.
- Wiem. Pobawmy się w babskie pogaduszki [pierdoły], co ty na to? - Odpowiedziałem pytaniem. Uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem jak się krzywi.
Ash głęboko odetchnął i odparł, po chwili:
- Niech ci będzie.
- No, więc. Drogi Ashallynie. Nie zdążyłem się ciebie zapytać - Zacząłem ciągnąć. Oparłem głowę o rękę i zatrzepotałem rzęsami, udając dziewczynę, która zaraz ma wysłuchać swojej przyjaciółki. - Z kim wybierasz się na bal?
Chłopak jęknął, i nie odpowiedział, a ja zniecierpliwiony [i wkurzony, ale mniejsza z tym] krzyknąłem:
- Do cholery, zaprosisz ją, czy nie?!
- Niby kogo? - Spytał, patrząc na mnie spode łba.
- Slendera, wiesz?! - Zawyłem zirytowany. Ash spojrzał na mnie pytająco. - Kim ty chcesz dla niej być, co Tennant? Oczywiście, że Clarissę miałbyś zaprosić, a kogo niby?
- Sam nie wiem. Natalie - Powiedział nieco rozbawiony. - Albo Kelsey. O i jeszcze jest Emily - Nie no! Spostrzegawczy jesteś!
- Drake by się wściekł - Dodałem.
- Do-kładnie. Więc jest szansa, że David też by się wściekł.
- Ale ty słyszałeś o tym incydencie z pocałunkiem, nie? - Spytałem, a ten, jak na sygnał - nagle się ożywił. Osobnik z niego [byle, jak by to nie zabrzmiało] ciekawy.
- Co? Jaki pocałunek? - Zdezorientowany. - Mówże chłopie!
- Podobno Clarissa widziała tego całego Davida, całującego się z inną - Przerwałem, widząc iskierki w oczach chłopaka. - I ba! Afera teera jest.
- Mówisz serio? - Zapytał z lekkim uśmiechem, ściągając brwi.
- Tak, a co? - Ten wyglądał jakby był w trakcie wymyślania, jakiegoś szatańskiego plany, czy coś w ten deseń.
- A nic, nic. A jak ci... - Przez chwilę się zawahał, a ja podniosłem brew pytająco. - A jak ci idzie w podbijaniu serca Price?
- No, wiesz - Zacząłem. - Ja przynajmniej działam.
- Co chcesz przez to powiedzieć, co?
- To, że ja nie ustawiam sobie za i przeciw, ja działam.
- A ja niby nie? - Pisnął.
- Nie. Nie. Skąd. Bo przecież cały czas chodzisz za Clary i starasz się zdobyć jej zaufanie i uśmiech, nie? - Wyznałem.
Tennant chciał coś powiedzieć, obronić się, lecz ja [jak zwykle] mu przerwałem:
- No właśnie.



Z wielkim uśmiechem wymaszerowałem na szkolne korytarze, co tylko nieliczni szczęściarze mogli podziwiać. Usilnie próbowałem poszukać osoby, która była mi w tej chwili potrzebna. Po paru minutach, znalazłem.
- O, Cla-ryyy! - Zawołałem radośnie. Dziewczyna spojrzała na mnie groźnie i już chciała odejść. - Ej, ale poczekaj chwilkę! Mam sprawę!
- Co?! - Warknęła.
- Co ty okresu dostałaś, czy co? - Powiedziałem żartobliwie, na co ona zacisnęła zęby, by nie wybuchnąć.
- Mów, czego chcesz i spadaj - Ojć. Wkurzyłem ją. Lub. Ktoś już to zrobił.
- Chodzi o Natalie - Wyznałem. Gdy to powiedziałem, twarz czarnowłosej stała się o wiele spokojniejsza. - Nie przyszła dziś do Studio. Martwię się, więc pomyślałem, że ty możesz wiedzieć, dlaczego.
- Ty się martwisz? - Prychnęła niezadowolona. - Weź już daj spokój! Będziesz tylko kolejną osobą, która ją zrani! Ty nic do niej nie czujesz!
- Tak, martwię się! - Krzyknąłem. Teraz to ONA wkurzyła MNIE! - A skąd ty w ogóle możesz wiedzieć, co do niej czuję, co, mała?!
- Nie nazywaj mnie 'mała' - Powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Bo?
- Bo cię uduszę.
- Grozisz mi? - Uśmiechnąłem się lekko.
- Może - Oparła, krzyżując ręce na piersi. - A wracając do twojego pytanie - nie, nie wiem, czemu Nat nie przyszła dzisiaj. Sama się o nią martwię, bo nigdy nie omijała dnia w szkole.
- Ojej, uspokoiłaś się już - Powiedziałem, a w dziewczynie znów zaczęło się gotować.
- Przystopuj troszkę, dobrze?!
- Dobrze, już dobrze. Podaj mi jej adres.
- Chyba cię pogięło - Odparła stanowczo. - Albo coś brałeś.
Parsknąłem śmiechem.
- Mała, podasz mi ten adres, czy nie?!
Dziewczyna przygryzła dolną wargę, że aż ślad został. No, Montrose. Ty to masz talent do wkurzania ludzi!
- Mówiła, żebyś mnie tak nie nazywał - Clarissa zaczęła się gotować. - I nie, nie podam ci!
- Czemu?! - Pisnąłem.
- Bo nie! Eh. Nie mam pojęcia co ona w tobie widzi! - Burczy. Mija sekunda, kiedy dziewczyna otwiera szeroko oczy i uświadamia sobie, co właśnie powiedziała. Uśmiechnąłem się szeroko. Clary spojrzała na mnie i stanowczo powiedziała:
- To i tak nic nie zmienia! Nie podam ci adresu!
- Dlaczego?! No, proszę cię! - Zawyłem. - Pozdrowię ją od ciebie.
- A dasz mi spokój, kiedy powiem?! - Warknęła, a ja skinąłem głową. - Ulica La Vedra 18.



Jej dom był ogromny. Zbudowany w nowoczesnym stylu. Widząc 'całość' posiadłości Price wywnioskowałem, że wychowała się w luksusach. Drzwi otworzył mi jej brat. Przestawiłem się i... tym razem! I tym razem nie powiedziałem, że Natalie jest moją dziewczyną, co na pewno wywołałoby wielkie zdziwienie u chłopaka. Szybkim tempem szedłem po schodach [o mało się nie wywalając] przeskakując, co dwa stopnie. Delikatnie zapukałem, kiedy dotarłem do drzwi prowadzących do pokoju dziewczyny.
- Alec! Daj mi spać! - usłyszałem zachrypnięty głos, który zmienił nieco barwę.
Zapukałem jeszcze razem.
- Clary, jeżeli to ty, to wiedz, że nie chcesz mnie teraz widzieć!
Ponownie zapukałem, ale tym razem, usłyszałem kroki. Drzwi z impetem się otworzyły, a kiedy mnie zobaczyła - zaniemówiła. Tak samo, jak tamtego dnia.
Mój uśmiech zniknął, kiedy ją ujrzałem. Była blada. Włosy wyszły z jej warkocza, a pod oczami miała wielkie, fioletowe sińce. Co ją doprowadziło do takiego stanu?
- Oskar. Co ty tu, do cholery, robisz?! - Krzyknęła. Na widok jej reakcji, moje kąciki ust powędrowały do góry.
- Nie cieszysz się, że przyszedłem? - Zapytałem.
- Skąd wiesz, gdzie mieszkam?!
- Twoja przyjaciółka podała mi adres - Wyznałem.
- Chodzi ci o Clarissę, tak? - Zapytała, a ja potwierdziłem skinieniem głowy. Po chwili znów odparła:
- Podała ci adres czy wymusiłeś od niej, by ci podała?
- A czy to ma jakiekolwiek znaczenie?
- Tak, ma!
- Ale chyba skoro tu jestem, to chyba mnie nie wygonisz, nie? - Uśmiechnąłem się do niej słodko. Przygryzła dolną wargę i otwierając szerzej drzwi, wpuściła mnie do pokoju.
- Mam pytanie - Zaczęła.
- Hm?
- Czemu tu przyszedłeś? - Zapytała, siadając na łóżku po turecku.
- Bo jestem jak ten cholerny pies i szybko się przywiązuję - Zaśmiałem się, a dziewczyna parsknęła śmiechem.
- A tak na serio? - Dopytywała się. Lekko ściągnęła brwi.
- Cóż, nie przyszłaś dziś do Studia - Zacząłem ciągnąć. - Martwiłem się.
Nat mi nie odpowiedziała. Rozejrzałem się i wziąłem do ręki kartkę papieru, na której był narysowany jakiś duży kot i sarna [:D].
- Sama narysowałaś? - Zapytałem, podnosząc brwi.
- Uhym - Potwierdziła.
- Wiesz, że sarny nie mają rogów, prawda?
- To nie jest sarna - Zaśmiała się. - To gazela.
- Ma trochę zakrzywione te rogi.
- Właśnie tak to miało wyglądać, kochasiu - Uśmiechnęła się do mnie szeroko i poklepała mnie po piersi. Po mojej twarzy mogła poznać, że po raz kolejny udało jej się mnie zaskoczyć. Dziewczyna wzięła chusteczkę higieniczną i hałaśliwie wysmarkała. - Eh. Wybacz.
- W porządku - Uśmiechnąłem się do niej szczerze. - A teraz dziecię musi iść spać, albo chociaż się położyć. 
- Co? 
- Idź dzięcię spać - Powiedziałem, leciutko ją popchnąłem na łóżko. Ta bezwiednie opadła i zapytała:
- Oskar, co ty robisz?
Widząc jej minę, zacisnąłem wargi, by nie wybuchnąć śmiechem. Złapałem za róg kołdrę i przykryłem nią dziewczynę. Ta ułożyła się wygodniej i spojrzała na mnie.
- Mam pomysł  - Zacząłem.
- O nie - Odpowiedziała odwracając wzrok.
- Co nie? Co chcesz przez to powiedzieć?
- Cóż, już to przerabialiśmy, nie pamiętasz? Ostatnio, kiedy chciałeś wymknąć się po raz drugi, o mało nie zostaliśmy ukarani. 
Wywróciłem oczami.
- Oj, tam - Powiedziałem.
- Oskar, ale ja nie mogę nigdzie iść.
- Ale ja nie powiedziałem, że gdzieś pójdziemy. Pomożesz mi.
- W czym?
- W napisaniu piosenki. Masz coś do pisania? - Zapytałem, a dziewczyna wskazała leżącą na biurku kartkę i długopis. Po paru sekundach już byłem gotowy do pisania. - No, więc. Twoje ulubione zwierzę? 
- Przeginasz - Odpowiedziała, a ja parsknąłem śmiechem. 
- A tak na serio? 
- Oskar - Powiedziała smętnie. - Głowa mi pęka, a ty mi zadajesz takie durne pytania.
Odłożyłem kartkę i długopis na miejsce, i ściągnąłem brwi. 
- Co cię doprowadziło do takiego stanu, co? - Zapytałem całkiem poważnie. Nat podniosła na mnie wzrok i odparła:
- Przeziębiłam się tylko.
- Tja - Powiedziałem. - Tylko się przeziębiłaś.
- Nie wierzysz mi? - Zapytała.
- Trochę - Odpowiedziałem smutno. Ludzie, którzy się przeziębili wyglądają inaczej... Nie są bladzi, a ona jest blada niczym kreda. Dziewczyna wpatrywała się we mnie swoimi wielkimi oczami. Zapytałem:
- Wiesz, że możesz mi zaufać, prawda? 
- Jedyną osobą, którą obdarzyłam pełnym zaufaniem jest Clarissa i mój brat. Nikt więcej - Wyszeptała. - Ale może to się wkrótce zmieni. 
Nieźle pokręcona, z wahaniami nastrojów i szczera. Tylko przy mnie. A przynajmniej miałem takie wrażenie


[Weronika, masz ;) Po raz pierwszy daję coś od siebie pod rozdziałem. Radować się trzeba ;D Rozmowa Oskara i Ash'a zainspirowana została dzięki Werze, która przegrała z pięcioma kartkami, grając w Slendera. Bo przecież wiadomo. Slender najlepszy.] 

SERDECZNIE ZAPRASZAMY DO SKOMENTOWANIA.

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Znaczy dzisiaj! Ale później :3 XD

      Usuń
    2. Wróciłam! No to tak...
      Ok. Hurra! Hurra! Tak, si, yes, Slendi super. ;)
      A przechodząc do rozdziału...
      1. Ah, Oskar i Ash uwielbiają przedrzeźniać kobiety, prawda? ;D I nawet dobrze im to wychodzi. Ugh, znowu te ciarki! Gadanie o Clarze... eh... Ash zaprosi Clary? o.O Hm, ciekawe co z tego wyjdzie! Ale pewnie najpierw musimy poczekać, aż Sara wróci z urlopu. ;)
      2. Co za nękanie ludzi (w tym przypadku Clarissy)! Ale dobrze, że mu powiedziała, gdzie mieszka Nat. ;3 Oj, Clary zawsze wychodzi na taką wredną w twoich rozdziałach... :D Mam nadzieję, że w końcu poznają się lepiej z Oskarem, no i polubią!
      3. Ahhh, Otalie <3 Najwspanialsza para, jaka może być. Jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek chciałby ją zepsuć, jest u mnie na czarnej liście. ;D Kocham, kocham, kocham! To taki romantyczny ten moment <33 Aaaa, piszę bez ładu, ani składu, bo szaleję za nimi. ;3
      Weź pisz dłuższe rozdziały! :*
      Lecę założyć funClub dla Ciebie i Otalie! ^.^
      Pozdrawiam i życzę weny!
      Vielet ♥

      Usuń
  2. Będe płakać! Pisze na tablecie wiec wiele nie wydukam, ale może zawsze cos. Czy ja się tak łatwo poddaje???!!! Czy Ash nie może po prostu zaprosić Clary??! XD
    Rozdział krótki, ale bardzo sympatyczny. jak zwykle czuje niedosyt.
    Pozdrowionka, Sally

    OdpowiedzUsuń
  3. Czesc! Tez jestem na tablecie jak Sara, i nie mam znakow polskim, ale moze cos wybazgrze. Zaczynajac od poczatku: Dokladnie, Oskar dziala, a Ash... Nawet nie zaprosil Clary, uh, nad czym ubolewam :( Co by sie stalo, jakby Clarissa nie podala Motrose'owi adresu? No co? Dostalabym zawalu, eh, no. Jak sie ciesze, ze Oskar poszedl do Natalie! Ojejku, to cos znaczy. Jak oni nie beda razem, to nie wiem co zrobie. ;-; Przeciez oni tak do siebie pasuja. Jestem ciekawa, jak opiszesz sytuacje na balu :) Czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial, Karola.

    OdpowiedzUsuń