layout by wanilijowa

28.08.2014

Anonim | Rozdział 6

- Ha. Znowu? - Zapytał mnie, chłopak.
- Oj, przestań. Ja przecież jestem do rany przyłóż... - Wyjąkałem.
- Tja. Gangrena murowana.
- No wiesz... - Powiedziałem, a Ash nadal chichotając, zapytał:
- No co?
- Nic - Odpowiedziałem, ale jego dobry humor zaczął mi się udzielać. - Kim jest ta laska, z którą przyszedłeś do szkoły?
- Rita? Eh, szkoda na nią słów! - Pokręcił przecząco głową i wypuścił zebrane powietrze, jednocześnie. Podniosłem brwi pytająco. - Jest dość... 
- Nie musisz kończyć - Zachichotałem. - A co z Clarissą? 
Chłopak jak na zawołanie przewrócił oczami. 
- A niby, co ma być? 
- No... - Ciągnąłem, nie wiedząc do końca, co mam powiedzieć.
- Czemu zawsze nasze rozmowy muszą się kręcić wokół bab?
- Nie mam zielonego pojęcia - Odparłem.
Ash miał rację. Przecież nie możemy cały czas o nich rozmawiać! To wygląda tak, jakby dziewczyny były naszym powodem do życia! 



I wreszcie ujrzałem tę niepozorną szatynkę, która tak bardzo zawojowała mi w głowie. Ale chyba sama o tym nie wiedziała. Już kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłem wpadła mi w oko. A gdy usłyszałem jak śpiewa w sali muzycznej, wiedziałem, że wpadłem po uszy.
- Miło cię spotkać - Zacząłem. Szatynka słysząc mój głos jakby się ożywiła. - Zdrową i niezasmarkaną. Dziewczyna parsknęła śmiechem i przechyliła głowę na bok. - A tak na serio to... jak się czujesz?
- Śmiało mogę powiedzieć, że czuje się o wiele lepiej niż wczoraj - Powiedziała i uśmiechnęła się.
- Cieszę się. A jak tam ci idzie pisanie piosenki?
- Jeszcze nic nie mam - Wyznała dziwnym głosem. - A... ty?
Najwidoczniej była ciekawa. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Trzy czwarte mam skończone, dziś jeszcze przysiądę i będzie okej - Wyszczerzyłem się do niej.
Dziewczyna kiwnęła głową i przygryzła dolną wargę. Przez chwilę wpatrywaliśmy sobie w oczy. 
- Mam lekcję, muszę już iść - Powiedziała budząc się. Potrząsnęła nerwowo głową i wykonała gwałtowny obrót. 
Ukradkiem oka, zauważyłem Clarissę, która piorunuje nas mnie wzrokiem. Rozejrzyłem się i podszedłem do niej.
- Musimy ocieplać relacje - Powiedziałem.
- A to ponieważ? - Zapytała.
- Ponieważ jestem przyszłym chłopakiem twojej przyjaciółki - Rzekłem żartobliwie, a moje kąciki ust wędrowały ku górze, widząc twarz dziewczyny. Kompletnie nie wierzyła w moje słowa.
- Coś mi się nie wydaje - Odparła pewnym głosem. - Jesteś zbyt pewny siebie. 
- Myślisz, że kiedyś mnie to zgubi? - Odpowiedziałem obniżonym tonem i podszedłem do niej. Złapałem w dłonie kosmyk jej włosów i zacząłem obracać w palcach. Dziewczyna lekko się speszyła.
- Tak, właśnie tak uważam - Zacisnęła pięści i wysyczała: - Natalie niedługo zauważy, że jesteś zwykłym kretynem i tyle.
Odsunęła się gwałtownie i odeszła zdenerwowana. Uśmiechnąłem się pod nosem, ja wręcz uwielbiałem to robić.

Wszystkie sposoby, na które chcę Cię poznać. 
Wszystkie ograniczenia, które zrozumiałem. 
Musiałem nauczyć się dusić je w sobie. 
Żeby tylko się nie rozsypać. 
Ale ja i tak będę walczył. 

Przy każdym podmuchu wiatru. 
Widzę to w Tobie. 
Zimną nocą, nie będziemy walczyć uczciwie. 
Nie będzie takiej chwili, gdy odwrócę się i odejdę. 

Zapisywałem słowa piosenki w małym brulionie. Napisanie tekstu było dość łatwe. Wyrazy same przychodziły mi do głowy.
Możesz spalić mnie w ogniu, utopić w deszcze - 
I tak będę się budzić krzycząc Twoje imię
Cokolwiek się stanie
Cokolwiek się stanie

- Więc... - Wzdrygnąłem się na głos mojego brata. Szybko zatrzasnąłem zeszyt. 
- Więc co?
Zmrużyłem oczy. Towarzystwo mojego młodszego, wszystkowiedzącego brata nie przynosiło mi wiele radości. Choć to i tak było o wiele razy lepsze niż mieszkanie z nad ojcem i nad opiekuńczą matką. Ale to wszystko dzięki niemu, boje o zamieszkaniu wraz z bratem, trwały dość krótko.
- No wiesz... - Sam położył dłonie na brzegu kanapy i uśmiechnął się zadziornie pod nosem. - Ty i ona. Nie powiesz mi, że wy nie... No weź. Tak, między mężczyznami.
- Nie twój interes - odparłem chłodno. Szczerze? Wolałbym siedzieć tutaj ze szkolną divą niż z nim. Chłopak przysunął się, uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Stary. Mi możesz powiedzieć - Nie dawał za wygraną. Uniosłem oczy ku sufitowi i wypuściłem zebrane powietrze. - Oj, wyrzuć z siebie swoje rozterki.
Spojrzałem na niego z politowaniem.
- Jeśli zechciałbym wyrzucać swoje gorzkie żale, byłbyś ostatnią osobą na ziemi, do której zwróciłbym się o pomoc - Parsknąwszy, założyłem ręce na kolanach.
- Oj, no nie bądź taki. Przecież to widać - Powiedział, chcąc dalej mnie przekonać.
- Jesteś tak samo uparty, jak ojciec - Odparłem.
- Może - Zaśmiał się.
- Widziałem wszystko, nie widząc tak naprawdę niczego.
- Spokojnie, bracie. Tak już mają zakochani. Byłeś zbyt wpatrzony w panienkę, by dostrzec inne rzeczy - Rzekł najwyraźniej zadowolony z siebie.
- Nie jestem zakochany. Po prostu mi się podoba i tyle. - Zaprzeczyłem i skłamałem, gotowy zdzielić go po głowie. A co mu było do tego. Pokręcił z politowaniem głową i stłumił w sobie śmiech.
- Jesteś. I to stanie się twoją zgubą.
- Wkurzasz mnie, wiesz? - Powiedziałem.
- Nie bardziej niż ty mnie, a jednak jesteśmy braćmi.
- Mówisz, jakbyśmy mieli wybór.
- Oskar - Sam wybuchnął śmiechem, odkrywając swoją prawdziwą naturę. Zdjął maskę, pod którą ukrywał się zwykły niewyżyty nastolatek. Pełen trosk, radości i młodzieńczych zapędów. - Zaczynam cię lubić, jako brata. Może powinniśmy założyć kapelę we czwórkę. Widzisz to?
- Czwórkę? - Zapytałem, podnosząc jedną brew.
- Ja, ty, i nasze dziewczyny. Hę? Co ty na to? Złota czwórka. Gwiazdy. Flesze. Popularność. Brak jakichkolwiek zmartwień.
Mimowolnie się uśmiechnąłem. Jedynym jego plusem było to, że umiał rozbawić swoim zachowaniem.
- Pięknie marzysz dziecko, ale to będzie twoją zgubą. I nim się obejrzysz, w twoich plecach będzie już tkwił nóż, bądź inne cholerstwo.
- To była groźba? - Zapytał, uśmiechając się szeroko.
- Potraktuj to lepiej... jako radę. Tak między nami, mężczyznami - Poklepałem go po plecach i wyszedłem do Studio.


SERDECZNIE ZAPRASZAMY DO SKOMENTOWANIA.

2 komentarze:

  1. Haha! Rozdział jest mega! Jak każdy z resztą. Baaardzo mi się podoba.
    Awww, Otalie, tak, nie potrzebuję nic więcej! ♥
    Clari! Ogarnij się i ocieplaj relację! Ogarnę ją, spoko. xD
    Już to widzę, ZŁOTA CZWÓRKA! Haha, mistrzostwo Julka!

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,To wygląda tak jakby dziewczyny były naszym jedynym powodem do życia.''
    ahahahaha, bo tak jest, dziewczyno! ;D
    wiję się ze śmiechu, i nie mogę tego powstrzymać. końcówką przebiłaś wszystko. prawdę mówię.

    o, człowieku! kobieto! skąd wiedziałaś?! :D skąd?! why?! omg, to piosenka Christiny, tak? jest tak samo niesamowita, jak Safe&Sound...

    rozdział mi się bardzo podobał. mogę powiedzieć, iż nie masz pohamowań, no.
    oczywiście to w dobrym sensie. ;)

    OdpowiedzUsuń