**********
Włączyłam
radio. Rozległ się donośny głos dorosłego mężczyzny:
Dzisiejszy dzień zapowiada się słonecznie. Mamy dzisiaj 2
września - pierwszy dzień szkoły. Uczniowie powracają do szkół
po 2 miesięcznej przerwie. Minęła godzina 8.00. A teraz piosenka z
10 miejsca z wakacyjnej listy przebojów tego lata "Encender
nuestra luz".
Moja ulubiona piosenka. Podkręcam
regulator i zaczynam śpiewać:
Chicas amigas
de verdad
Haciendo realidad
Los sueños y
las fantasias
Con decision y sin dudar con los
pies sobre la tierra
Hasta el cielo vuelo oh-oh
Gwałtownie
zahamowałam uderzając głową w kierownicę. Zapomniałam, że
prowadzę (znowu). Samochód, który jechał za mną, wyminął mnie
i zatrzymał się równając się ze mną szybami. Opuścił okno,
tym ruchem zmuszając mnie do tego samego. Był to młody i
przystojny chłopak, ale raczej nie zatrzymał się tu by zemną milo
pogadać. Wysłuchałam się wyzwisk pod moim adresem. Odjechał
zbulwersowany. Wyłączyłam radio i ruszyłam w dalszą drogę.
Prawo jazdy mam od niedawna i jeszcze się w tym nie wprawiłam. Ale,
żeby się tak wściekać. Idiota. Choć ładny to i tak idiota.
Przyznaję mój błąd, ale powinien panować nad swoimi emocjami.
Przerwałam moje rozmyślania, gdyż jestem już pod domem Élisabeth.
Delikatnie parkuję, lecz źle odliczam odległość i uderzam w
śmietnik, który przewraca się pod siłą uderzenia i przewraca się
z głośnym hukiem. Eh... Muszę jeszcze poćwiczyć. Powoli zbieram
śmieci porozrzucane po całym podjeździe. Gdy się z tym uporałam,
chwytam torbę leżącą na przednim siedzeniu i idę do drzwi. Bez
zbędnych ceregieli, wchodzę do środka.
30 minut
wcześniej
Dryń, dryń, dryń
ŁUBUDU. Dryń, dry… Mój budzik
wylądował na ścianie. Pierwszy dzień szkoły i już go
rozwaliłam. No cóż... Trzeba wstawać już 7.00. Zatopiłam twarz
w poduszce.
ŁUBUDU.
Leże na podłodze.
-Wstawaj. Spóźnisz się do
szkoły.- powiedział od niechcenia Xabi.
-Nie musiałeś zrzucać mnie z
łóżka. A, która jest godzina?- odburknęłam podnosząc się z
podłogi.
-7.30 radzę ci się pośpieszyć.-
powiedział na odchodnym, trzaskając drzwiami.
-7.30.?- rozmyślałam rozmasowując
obolałą głowę.
-Zaraz się spóźnię!- krzyknęłam
chwytając telefon i wybierając numer mojej przyjaciółki. Po
pięciu sygnałach odebrała:
-Co tak długo nie odbierałaś?-
zapytałam z naganą w głosie.
-Szukałam telefonu.- odparła
ziewając
-Mam nadzieję, że jesteś już
gotowa. Będę u ciebie za 15 minut.- po tych słowach pierwsza
zakończyłam rozmowę.
Odłożyłam telefon. Chwyciłam
ubrania przygotowane wcześniej i biegiem udałam się do łazienki.
Zrobiłam szybko makijaż, zabrałam torebkę, kluczyki i ruszyłam w
stronę drzwi. Przed drzwiami zatrzymała mnie mama.
-Miłego dnia kochanie. Uważaj na
drodze.- ucałowała mnie w policzek.
-Pa.- po tych słowach wyszłam z
domu zmierzając w stronę samochodu.
**********
Zdjęłam buty udałam się do kuchni w
między czasie mijając Élisabeth, myjącą zęby, z rozpiętą
sukienką i nieujarzmioną burzą włosów na głowie. Wyjęłam z
lodówki składniki, potrzebne na naleśniki i zaczęłam je
przygotowywać. Gdy miałam dolać mleka, poczułam się spragniona i
trochę odlałam do osobnej szklanki. Gdy tylko nabrałam płynu w
usta, szybko go wyplułam, czując kwaskowaty smak. Tym odruchem
przyciągnęłam uwagę Élis.
-Coś nie tak? - spytała patrząc na
mnie z ukosa, w tym samym czasie zapinając bransoletkę na swoim
nadgarstku.
-To mleko jest skisłe! -
odpowiedziałam z wyrzutem, ścierając mleko z podłogi, które
jeszcze przed chwila było w mojej buzi.
Zaraz przyniosę ci nowe mleko ze
spiżarni. - mówiąc to zniknęła za drzwiami.
Sytuację tą skomentowałam teatralnie
wywracając oczami i zabierając się za dalsze przygotowania
posiłku. Gdy już dostałam owy produkt, zmieszałam go wraz z
pozostałymi składnikami. Nalałam ciasto na rozgrzaną patelnię,
gdy dobiegł mnie głos mojej przyjaciółki:
-Pati, pomożesz mi?
Czego ona znowu chce ode mnie? Zapominając o naleśniku
udałam się w stronę, z której dobiegł mnie głos Élis.
**********
Kończyłam układać fryzurę
ciemnowłosej, gdy powietrze przeciął pisk, dochodzący z kuchni.
-Naleśniki! - krzyknęłam i biegiem
ruszyłam do zadymionego pomieszczenia.
_____________________________
[Przepraszam za tak długą zwłokę,
gdyż byłam na obozie i moja wena nie chciała ze mną
współpracować. I tak prezentuje się rozdziała pierwszy. Nie jest
może zbyt długi, ale mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali.
Rozdział nie należy do jednych z lepszych, mam nadzieję, że macie
odmienne zdanie na ten temat i podzielicie się nim ze mną w
komentarzach. Rozdział powstał w współpracy z moja przyjaciółką.
Na początku rozdziały mogą wydawać się podobne, ale następne
rozdziały będą się już od siebie różnić. Życzcie mi weny i
do zobaczenia.]
SERDECZNIE ZAPRASZAMY DO SKOMENTOWANIA.
Haha XD
OdpowiedzUsuńDodałaś :)
Ten moment z budzikiem :D
Najlepszy :D
Weny i do jutra ;)
Cześć! ♥
OdpowiedzUsuńKomentarz nie będzie długi, podobnie jak rozdział - przepraszam. :) Wydaje mi się, że chłopak z sąsiedniego samochodu będzie grał większą rolę w życiu Patrizji, mylę się może? Bardzo mi się podoba, a Xabi... To jej brat, tak? Wybacz, do końca nie zapoznałam się jeszcze z postaciami i ich rodzinami. :x Co tu jeszcze dodać? Życzę weny i czekam na kolejne (na pewno wspaniałe) opowiadania. Miejmy nadzieję, że następny rozdział ujrzymy trochę szybciej. :)
Karola. ♥
Dziękuję za tak wspaniały komentarz<33
UsuńZ chłopakiem z samochodu, może być dłuższa historia.
Jej brat nosi imię Xabi.
Jeszcze raz wielkie dzięki i postaram się dodać wcześniej :***